Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

ka a bezkrytycznie wykonywa on rozkazy, żądania, ba nawet zachcianki, kaprysy hypnotyzera.
Czyż tych wszystkich czynników nie dopatrzymy się w tak zwanych wielkich, tragicznych miłościach? Czyż nie odnajdziemy stanu zaniku woli, wprost nieprzytomnego ulegania zachciankom drugiej osoby?
Powiedzmy, człowiek starszy, poważny, żonaty spotyka na swej życiowej drodze kobietę, kobietę małej wartości moralnej... Dla niej poświęci on wszystko i żonę i dzieci, majątek i każdy jej kaprys będzie dla niego rozkazem — i on, któryby podobne postępowanie któregokolwiek ze swych przyjaciół ganił z oburzeniem w najbezwzględniejszy sposób, nazywał człowieka, któryby tak postępował głupcem i nędznikiem — on, ten człowiek stateczny zamieni się w pajaca... w ręku nierządnicy.
Weźmy drugi wypadek.
Kobieta rozumna, zrównoważona z gruntu uczciwa zakochuje się w łotrze. Niemal sama sobą pogardza, gdyż wie, że ten kochanek czy mąż jej — to łotr, karciarz, pijak, osobnik stojący pod każdym względem do niej niżej... Lecz mimo wszystko siły niema wydostać się z pod jego wpływu i niech ten nicpoń skinie palcem jeno — póświęci ona wszystko i dom i rodziców — bydostarczać pieniędzy rozpustnikowi na hulanki.
Zapewne może ktoś zauważyć w odpowiedzi, że grają tu ogromną rolę zmysły i że te zmysły

101