Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

to go odpycha z obrzydzeniem, błagając obecnych, aby ją uchronili i uwolnili od niego. Zapytywana, co czuje w czasie „ataków” — odrzeka, iż słyszy i widzi wszystko, dziejące się dokoła, lecz ani bronić się, ani sprzeciwiać się otrzymywanym rozkazom nie może, gdyż ma całkowicie sparaliżowaną wolę — musi czynić rzeczy, które napawają ją wstrętem, przez co cierpi niewymownie. Czasem wystarcza, by Castellan trącił ją lekko w piersi — a czuje potężny ból — innym razem — niezwykłą ulgę jej przynosi dotknięcie jego rąk lub nóg.
Wreszcie twierdzi, iż gdyby czarownik wychylił resztkę niedopitej wody z jej szklanki oraz zjadł niedojedzoną bułkę... będzie uwolnioną z pod uroku. Żądanie to zapewne jest spowodowane wspomnieniem poprzedniego „oczarowania”, kiedy w rodzicielskim domu, w czasie posiłku, w ten sposób miał Castellan ją opanować i z niej uczynić swą ofiarę.
Sąsiedzi rozumieją coraz mniej... i żegnając się chyłkiem wynoszą z domu, aby jaknajdalej się znaleźć od wszelkiego djabelstwa i czarownika, którego poczynają uważać za wcielenie czarta.
Nazajutrz, w dobrej zgodzie, para wyrusza w dalszą drogę. Czas jakiś idą razem, lecz gdy kilku napotkanych przechodniów zatrzymuje Castellana, zadając mu pytania, tyczące się wczorajszych wypadków — korzysta z tego dziewczyna i szybko ucieka w poblizkie zarośla. Pod osłoną gąszczów przemyka się, powraca do fermy, którą rano

113