Jak z paru przytoczonych zdań wynika, badania tyczące się miłosnych spraw i rzekomych przyczyn mogących wywołać ten kapryśny afekt są najsprzeczniejsze. Czegośmy się nie podowiadywali. To niewiasty lubią jeno mężów uduchowionych, statecznych, to bezduszne wymuskane lalki, to imponuje im rozgłos, sława, aureola wielkiej popularności, to znów jeno przeciętny mieszczański młodzieniaszek o ulizanej główce i dobrze skrojonem ubranku... Gdybyśmy się z kolei zwrócili do badań nad tem, co mężczyznę pociąga do niewiasty, takąż otrzymalibyśmy mozajkę. Jeden więc pragnąłby niewiasty-poetycznej, sielskiej, anielskiej, inny smukłej, wysportowanej chłopczycy, trzeci — girls’y, o zgrabnych łydkach... Winnibyśmy zawołać wraz z Firdusim
Miłość się w sercu rodzi i zmaga
Duszę opuszcza spokój, rozwaga
Nic nie pomoże rozumu siła
Gdy ją namiętność w lot ujarzmiła...
Winnibyśmy tedy dojść do przekonania, że ani miłości ściśle określić nie można, ani też określić nie można, co właściwie pociąga daną osobę do osoby płci odmiennej. Szeroko pisać byśmy tu mogli o wpływie zmysłów, wychowania, wykształcenia, o doborze fizycznym naturalnym i duchowym doborze. Wszak tyle razy to już poruszano i opisywano na tylokrotne sposoby. I w zakończeniu winnibyśmy dojść do wniosku, że miłość jako