sza — brzmiała odpowiedź — Zresztą z miłości się nie umiera....
A jednak.... Biedna Philinjum tęskniła, schła, odmawiała przyjmowania pokarmów,... aż dnia pewnego, wbrew zapewnieniom matki — z tęsknoty miłosnej umarła. Rodzice przerazili się nie na żarty. Toć poza boleścią utraty jedynej córki, pozostawał wyrzut straszliwy, iż to z ich przyczyny się stało, iż — gdyby nie ich nieprzejednany upór, żyłaby jeszcze.
Philinjum przybrano w najpiękniejsze szaty i złożono w trumnie w jednym z pokojów pałacu — zaś sam fakt tragicznego zgonu utrzymywano w tajemnicy, w obawie rozgłosu i z tem związanych złośliwych dociekań i plotek.
To też biedny Machates nic nie wiedział o śmierci ukochanej a nie mając od niej, z powodu jej uwięzienia przez rodziców, żadnej wiadomości, błąkał się jeno dokoła patrycjuszowskiego pałacu, sądząc, iż żyje.
Jakąż jest jego radość i zdumienie, gdy następnej nocy po zgonie Philinjum — nagle otwierają się drzwi od skromnej jego izdebki a w drzwiach staje... ona. Jest niezwykłe bogato ubrana, — szaty nosi białe i na nich szereg drogocennych ozdób — lecz jakaś zmieniona. Stoi blada, z napół przymkniętemi oczami, gdyby kamienna statua.
— Jesteś.... nareszcie! — woła uszczęśliwiony kochanek. Więc rodzice się zgadzają?
Philinjum milczy.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.
28