Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

przedmiot. Nie... niema wątpliwości... Na stołku widać szaty Philinjum, zaś w łożu zarysowywują się kształty dwojga postaci...
— Tak... ona... Philinjum....
Przerażona powraca — a strach jej jest tak wielki, iż nie śmie zajść natychmiast w nocy do komnaty, w której spoczywają — a raczej spoczywać miały zwłoki. Lecz nazajutrz, z samego rana idzie wraz z mężem do Machatesa i zapytuje go wprost czy córka jej odwiedziła go ostatniej nocy.
— Tak, pani! — mówi zmięszany kochanek, nie wiedząc czy na swą korzyść czy niekorzyść tłómaczyć niespodziane odwiedziny — zgódźcie się wreszcie na nasze małżeństwo! Toć ona do nikogo innego oprócz mnie należeć nie będzie! Dziś już wasz gniew nic nie poradzi! Wcześniej, później, weźmiemy ślub potajemnie!
— Nieszczęsny! — woła zrozpaczona matka. — Dowiedz się, że twoja Philinjum umarła i od trzech dni leży na marach! Nie moja córka to nocą cię odwiedza, lecz larwa, strzyga czy inny duch piekielny! Zgiń zato — żeś zhańbił uczciwą rodzinę!
— Kłamstwo!
— Kłamstwo? Zapytaj starej niańki, pytaj domowników....
Machates zbladł. Gdy stara skinieniem głowy potwierdziła słowa swej pani, nadal nie mógł wątpić. Sam nie wiedział, co przeraziło go bardziej — czy niespodziana wieść o śmierci ukochanej czy wiadomość — w czyjem towarzystwie ostatnie noce

30