Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

przepędzał. Sam mniemał się być igraszką jakiegoś złośliwego demona. Błaga więc rodziców, aby przybyli doń wieczorem. Ukryje ich za kotarą i uprzedzi znakiem, gdy larwa znowu przybędzie.
A kiedy nadszedł wieczór, ukrywszy starannie rodziców, Machates kładzie się w ubraniu do łóżka. Udaje, że śpi. Mijają powoli godziny, wreszcie około północy drzwi rozchylają się zlekka i staje w nich... Philinjum.
Wchodzi, rozbiera się, wyciąga obok kochanka.
Machates zlekka kaszle — to umówiony znak!
Wchodzą rodzice, za niemi służba, blask pochodni rozwidnia izdebkę. Podchodzą bliżej do łoża i widzą, iż najmniejszej niema wątpliwości — przed niemi istotnie znajduje się ich córka.
Philinjum wolno podnosi się z posłania.
— Rodzice! — woła straszliwym głosem — czyż wasza zemsta sięgać musi aż poza grób? Czyż i teraz w szczęściu musieliście mi przeszkodzić? Wiedźcie, iż miłość moja przezwyciężyła śmierć, że z woli wyższej, potęga śmierci wstrzymaną została! Jeszcze trzy dni, trzy dni jeszcze a powróciłabym do krainy żywych! Lecz wasza ciekawość udaremniła cud! Odbieracie mi życie poraz wtóry!
Z temi słowy opadła na łoże, jej rysy uległy gwałtownej zmianie — i po chwili były to jeno sztywne zwłoki, o twarzy zapadłej, zniekształconej poczynającym się trupim rozkładem.

31