niący cuda — Apolonuius z Tyany... oraz Marcin Luter.
Niektóre niewiasty nawet oskarżały się same.
Pewnego razu oświadczyła ksieni Magdalena z Cordowy, iż jest kochanką anioła upadłego, który już od lat dwunastu ją noc w noc odwiedza. Dotychczas cieszyła się ona sławą najwyższej świętobliwości — mimo to na skutek owego zeznania o mało nie zastała pozbawioną wszystkich swych duchownych godności i spaloną na stosie.
Zacytowałem przypadek świętobliwej niewiasty, jako specjalnie charakterystyczny — do czego zabobon, ciemnota i histerja doprowadzić może.
A ile do rzekomych czarownic za owo szatańskie miłowanie — śmierć poniosło!
Toć inna czarownica, Joanna Hervillier, spalona na stosie w 1578 w Ribemont, utrzymywała, iż już jako dwunastoletnie dziecko, miewała stosunki z czartem i że ten ostatni odwiedzając klasztor wybierał stale najmłodsze dziewczęta.
Więcej przykładów cytować nie mam zamiaru, bo sam temat jest wstrętny, dość znany i niema potrzeby zagłębiać się weń zbytecznie.
Lecz samo przez się pytanie się nasuwa co w tych opowieściach jest prawdy — wszak kobiety napastowane przez złego ducha, przysięgały, że istotnie przybywa, że je dręczy dniem i nocą.
Histerja? Tak, lecz w jakiej postaci?
Rozróżniać tu należy dwa wypadki — 1) Jeśli o podobny stosunek oskarżała siebie niewiasta
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.
36