sób wywołania ukochanego zmarłego, podany przez Eliphasa Levi — na zakończenie opiszmy poczerpnięte z hinduskiej historji słynne małżeństwa bożków ze śmiertelnikami — będące najlepszym dowodem, jak w zasadzie myśl piękna, przerodzić się może w czarownictwo i zmysłowe wyuzdanie.
Pragnę mówić o tak potężnie swego czasu rozpowszechnionej w Indjach sekcie — „Tantr”.
Kiedy z biegiem czasu kult duchów nie mógł zadowolnić pragnień serc, zwracających się z bezmierną miłością ku bożkom, — miłość skierowano do nich zmysłowo, materjalnie, pożądając i wzajemności nawzajem.
Wielbiono, całowano martwe obrazy posągi, lecz jak przedmiot martwy miał czuć i przemawiać? Czciciel spodziewał się tego, ponieważ zanim oddał kult obrazowi, przypisywał mu ciało duchowe i obraz, zgodnie z zasadami swej wiary. Jakże więc zmuszał ów obraz do mówienia?
Zmuszał magnetyzmem własnym!
Hindus siadał samotnie i przez godzin szereg wpatrywał się wzrokiem płomiennym w twarz wizerunku, ogniskując w nim duszę całą. Jakoż w chwilach takiej ekstazy religijnej, skoncentrowania miłości i wiary w jej najwyższem natężeniu, widział przed sobą obraz inny, stokroć piękniejszy, niebiański, który stał pomiędzy nim a gliną, bałwankiem, który mówił do niego, jak tylko przemawiać może dusza do duszy.
Te doświadczenia spożytkowane zostały w
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.
44