Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

otrzymany przez Mucjusza od szacha perskiego za jakąś wielką a tajemniczą usługę. Poprosił on Walerję o zezwolenie włożenia jej naszyjnika osobiście na szyję: wydał się on jej dziwnym, dziwnie ciężkim i ciepłym.., i jakby przylgnął do ciała. Pod wieczór, po obiedzie, siedząc na tarasie willi w cieniu oleandrów i laurów, Mucjusz jął opowiadać swe przygody. Mówił o dalekich lądach i morzach, jakie zwiedził; cały Wschód był mu znany — przebył Persję i Arabję, gdzie konie są najpiękniejsze i najszlachetniejsze ze wszystkich stworzeń żyjących, przenikł do serca Indji, gdzie ród ludzki podobny jest do roślin wyniosłych, dobrnął do granic Tybetu, gdzie żywe bóstwo imieniem Dalaj Lama, zamieszkuje na ziemi, wcielone w milczącego człowieka z wązkiemi oczami.
Piękne były te opowiadania i niby zaczarowani przysłuchiwali im się Fabjusz i Walerja. Właściwie twarz Mucjusza nie zmieniła się wiele. Od dzieciństwa śniada — opaliła się więcej jeszcze pod skwarem bardziej gorącego słońca, tylko oczy nieco zapadły, ale wyraz tej twarzy stał się inny jakiś, skupiony w sobie i poważny, nie ożywiał się i wtedy nawet, gdy opowiadał on o niebezpieczeństwach, na jakie się narażał nocą, brnąc przez lasy w których rozlegał się ryk tygrysów i w dzień — pośród dróg, gdzie na podróżników czatują ludzie-zwierzęta, duszący ich na cześć żelaznej bogini, żądnej ludzkiej ofiary.
Nawet ruchy Mucjusza stały się spokojne, opa-

54