Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

a spędziwszy czasu tyle w krainach nie opromienionych słońcem chrześcijaństwa, mógł z tamtąd w rzeczy samej przynieść zarazę nauk fałszywych, mógł nawet zapoznać się z tajemnicami magji — dla tego też mimo, że przyjaźń dawna ma swe prawa, rozsądna ostrożność nakazywała konieczność rozłąki.
Fabjusz zgodził się całkowicie ze zdaniem spowiednika a twarz Walerji aż promieniała, gdy mąż powiadomił ją o tem postanowieniu — i paddre Lorenzo żegnany błogosławieństwem małżonków, obdarzony sowicie darami dla klasztoru i biednych, wyruszył w drogę powrotną.
Fabjusz zamierzał natychmiast rozmówić się z Mucjuszem, lecz dziwny jego gość nie powrócił na wieczerzę. Z konieczności, odłożono rozmowę do następnego dnia — i małżonkowie, radzi z siebie udali się na spoczynek do sypialni.

VIII.

Walerja szybko zasnęła, lecz Fabjusz nie mógł zmrużyć oka. Śród nocnej ciszy jeszcze żywiej rysowały mu się ubiegłe wypadki, jeszcze natarczywiej zadawał sobie pytania, na które nie znajdował odpowiedzi. Azali naprawdę Mucjusz stał się czarnoksiężnikiem i czy aby nie zatruł on Walerji?
Bezwątpienia jest chorą... lecz jakiego to rodzaju choroba?
Podczas, gdy podłożywszy rękę pod głowęi wstrzymując oddech gorący, pogrążał si ę w cięż-

66