Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sztuka i czary miłości.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

Idzie z darami do wróżbiarki wiernej
I tak wynurza boleść swego ducha
„Władczyni piekieł, o córko Awerny
Coć czarna fala Acherontu słucha
Powiedź mi, powiedz, gdzie bawi mój miły
Przywiedź go rychło do mojego łona
Choćby nas kraje zamorskie dzieliły
Zaklnij, niech przyjdzie, bo umrę strapiona.

Rzekła wróżbiarka: — uspokój się dziecię
Co może sztuka we wszystkiem usłużę
Przyjdzie kochanek z uściski czułemi
Choćby go otchłań ukryła od świata
Utopion w wodzie, zakopany w ziemi
Albo z duchami po powietrzu lata
Gdy nów niebieskim promieniem wystrzela
Wynijdź wieczorem w wesołej otusze
Ja warząc proso i czarowne ziela
Mięszać je będę i zaklinać duszę
Z pośrodku mroku widziadło człowiecze
Zdołam wywołać dobitnie a rzeźwo
Duch napowietrzny odpowiedź wyrzecze
Echa ciemności — głosem się odezwą.

Gdy się w widziadłach ciemność zawieruszy
Pomnij Fedoro! Nie trwoż się w tej porze
Twego kochanka miej obecnym w duszy
A wara imię przypominać boże
Z Bogiem nie zdobyć piekielnych podwoi
Niebios i piekieł rozliczna jest władza
Kogo Bóg wspiera — to szatan się boi
Kto trzyma z piekłem — Bóg mu nie przeszkadza!
Siądziesz na ziemi odważnie i śmiele
Wywrócisz suknię bramowaną w szlaki
Ja ci uszpilę czarodziejskie ziele
Co cię ochroni od klęski wszelakiej

78