Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemnice życia i śmierci.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak mniej więcej przemawiali zmarli...
Fakt ten opisany we wszystkich paryskich pismach, wzbudził sensacyę.
Stawiły się duchy w obecności sześciu przytomnych osób — widziano je przy pełnem świetle — rozmawiano z niemi.
I my nie wiedzielibyśmy co sądzić o tem, gdyby późniejsze badania, nie dały klucza do rozwiązania zagadki. — Zmarli nie byli przebranymi żywymi ludzmi, jak to zrobiono razu pewnego słynnemu amerykańskiemu medyum Home‘owi, kiedy podczas seansu spirytystycznego, ukazano mu za ducha przebranego człowieka, co tak podziałało na Home‘a, że zemdlał ze strachu — w wypadku Cagliostra rzecz się miała inaczej.
Nazwiska żywych uczestników seansu trzymane były w największej tajemnicy i istotnie nie można było sprawdzić kto był na seansie, gdyż osoby, które o to zapytywano, potwierdzały fakt celem osobistej reklamy i przez snobizm. — Z tego względu szybko ustalono, że cała ta kolacya była, prawdopodobnie humbugiem, a wzmianka o niej — dobrze płatną dziennikarską reklamą.
Wielki, niezrównany Cagliostro miał koniec żałosny — Został on w Rzymie schwytany przez Inkwizycyę i osadzony w dożywotnem więzieniu. Była to zemsta kościoła, wymierzona przeciw wolnomularstwu. Nieszczęsnego torturowano i morzono głodem, a gdy ryczał z cierpień kazał go gubernator Zamku Sw. Anioła smagać kijami, twierdząc, że zwarjował. Działo się to na schyłku XVIII wieku i był chyba ostatnim ten i bohaterski czyn Inkwizycyi,