Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XII.
Wizyta u ładnej doktorowej.

Następnego dnia byłem od rana w znakomitym humorze, chociaż niepokoiło mnie trochę, jak zostanie załatwiona ostatecznie sprawa z Jerzym.
Ale, jeśli groziły mi nieprzyjemności, najważniejsze zostało załatwione. Lili miała niezbity dowód, że jest właścicielką pałacyku, a w mojej kieszeni, znajdowały się, upragnione listy, które doręczyła mi wczoraj jeszcze.
Było tam wszystko. Pokwitowanie ojca, umowa, z której wynikało, w jakich warunkach zaciągał zoobwiązania. Umowa podstępnie wyłudzona przez Gerca, pod pozorem, że ma w niej coś uzupełnić, a której potem nie chciał zwrócić.
To też natychmiast napisałem list do matki, w którym doniosłem jej, oczywiście nie wspominając o bliższych szczegółach, że szczęśliwie odzyskałem papiery i że na ich zasadzie, nie tylko oczyścimy pamięć ojca, ale prawdopodobnie uda się nam ocalić część naszego mająteczku.
Wyprawiwszy list, udałem się do budki telefonicznej, chcąc porozumieć się z Werberową.
— Pani doktorowo odezwałem się, posłyszawszy jej głos — sprawa została załatwiona całkowicie po myśli pani. Panna Lili zrzeka się wszelkich pretensji do Dżoka i jest nawet zadowolona, że pani chce opiekować się nim.

— Jak to dobrze! — zabrzmiała odpowiedź. — Proszę bardzo podziękować pannie Lili w moim im-

157