Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

ła mi to wszystko. Ponieważ często bywałam u radcy i z jego ust słyszałam pańskie nazwisko, domyśliłam się, o kogo chodzi i postanowiłem pana uprzedzić...
— Rozumiem!
— Niestety, uciekł pan wtedy, a ja nie przypuszczałam, że oni tego wieczoru szykują ów zamach, gdyż siostra ogólnikowo podsłuchała rozmowę. Werber był wściekły, że pan wymknął się im i twierdził, że sam sobie z panem poradzi. A Kowalec oświadczał, że porwie pannę, na której panu zależy... Nie mówili jednak, na czym polegał ich plan...
— Ale ja znam go dobrze! — zawołałem. — Zwabiono mnie do mieszkania Werbera i w tym czasie pochwycono Lilę.

— Siostra była tak przerażona, że natychmiast zawezwała mnie do siebie. Pojechałam tam wczoraj, sądząc, że zdobędę ścisłe informacje i dziś popołudniu stamtąd powrócę. Dlatego wyznaczyłam panu godzinę siódmą. Oczywiście, nie mogę odwiedzać siostry w zakładzie, gdyż tam nie wpuszczają nikogo obcego, nawet krewnych personelu. Czekałam na nich u znajomych, zamieszkałych w pobliżu zakładu, ale tak ją pilnowano, że przez cały dzień nie mogła z niego się wymknąć. Może powzięto podejrzenia! Zjawiła się dopiero wieczorem, wystraszona i opowiedziała mi, że Werber z Kowalcem widocznie wykonali swój plan, gdyż przed chwilą zakrytym, prywatnym autem przywieziono do zakładu jakąś młodą osobę, która jakby broniła się rozpaczliwie, a o której Werber opowiadał, że jest umysłowo chora i nie należy zwracać uwagi na jej okrzyki. Zamknięto ją w seperatce, znajdującej się w tej części

179