niakowskiej. Zresztą, zawsze wiem, co robię. Gerc jest teraz w jak najlepszych stosunkach z synem i poczynił różne materialne ustępstwa. Za to młody wykonywuje dla ojca wszelkie zlecenia...
— Zakrada się do pałacyku i kradnie papiery?
— Może!
Nie oburzał mnie nawet cynizm Kowalca i nie dziwiłem się już niczemu. Podobni ludzie zwąchają się i pogodzą zawsze, o ile tylko w tym będą mieli jaki interes. Jerzy wraz z Kowalcem, zapewne zaczęli szantażować Gerca, dowiedziawszy się o miejscu jego pobytu i ten im sowicie okupił się. A później nastąpiła zgoda.
— Rozumiem to wszystko! — wyrzekłem po chwili milczenia. — Tylko...
— Tylko?
— Rozumiem — powtórzyłem — że Gerc chciał uciekać z pałacu. Rozumiem, że udał się pod opiekę Werbera i zmienił wygląd. Rozumiem nawet, że chcąc zatrzeć ślady za sobą, urządził niegodną komedię. Dalej pojmuję pańską rolę, panie Kowalec i rysuje się ona jasno. Mimo całego pańskiego samochwalstwa, domyślam się, iż po prostu przypadkiem, węsząc koło Werbera, natrafił pan na tajemnicę Gerca. Póź niej, chcąc zarobić podwójnie, dostał się pan do Jerzego dzięki pomocy swej małżonki i Loli i obaj zdarliście z barona okup sowity za milczenie. Bardzo być może, że częścią tego okupu było wyznanie o skrytce w nodze biurka i znajdujących się tam papierach, które Jerzy chciał zagrabić w porozumieniu lub bez porozumienia z ojcem.
— Och! Baron wiedział o tym doskonale! Sam go wysłał!