Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co zaś komisarza Relskiego się tyczy, to próżno pan liczy na jego pomoc.
— Jakto?
— Nie wiem, w jaki sposób pan dostał się tutaj — mówił dalej — przypuszam, że przez zdradę pielęgniarki. Zapewne ta sama pielęgniarka zawiadomiła komisarza Relskiego, który przed godziną się zjawił.
— I cóż? — drżałem z niecierpliwości, pojąwszy, że to Ziutka pośpieszyła nam z pomocą.
— Ano, nic! Tak się ucieszył, kiedy mnie zobaczył, że poprzestał na moich wyjaśnieniach. Nie dziwię się wcale. Gerc odnaleziony po trzech miesiącach, gdy wszyscy sądzili, że został zabity? Ukrywał się, gdyż chciał w tajemnicy przeprowadzić odmładzającą kurację? Nielada sensacja! Znakomity figiel, a świat przecież przywykł do moich ekscentryczności!
— Czyżby uwierzył? — wpijałem się w niego wzrokiem.
— Oświadczyłem mu poza tym, że Lili przebywa tu wraz ze mną, oczywiście dobrowolnie, gdyż przybiegła do lecznicy, dowiedziawszy się, gdzie się znajduję i że jako ojczym nadal będę się nią opiekował... Moje słowa potwierdził Jerzy. Czemuż miał nie uwierzyć? Zły był nawet trochę na pana, że pan niepotrzebnie tyle gwałtu narobił z tym rzekomym porwaniem.
— A o mnie nie zapytywał?

— Owszem... owszem... Powiedzieliśmy mu zgodnie, iż wobec tego, że znalazłem się, pojechał pan w pilnym interesie, na kresy! Bardzo był zadowolony i życzył panu wiele powodzenia...

206