Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

spodzianie o odszukaniu ojczyma pobiegła do lecznicy, i pozostała przy baronie. Nie znał nawet części prawdy, gdyż nie zdążyłem zobaczyć się z nim i nie wiedział ani o stosunkach panujących w rodzinie, ani o nocnej wizycie Jerzego, ani też o przygodzie, jaka mnie spotkała u Werberów. W podobnych warunkach, zlekceważył zapewne informacje Ziutki i jej siostry, przypisując je wybujałej wyobraźni kobiet. Również, przeszedł do porządku dziennego nad oświadczeniem Gerca, że wysłał mnie, swego sekretarza za jakimś interesem, na kresy.
Co za przewrotny łotr ten Gerc! Jak umiał wszystko przewidzieć i wykręcić się z każdej sytuacji. Jaki cynizm Śmieć mi proponować pieniądze za Lili!
Raptem zimne dreszcze przebiegły mi po plecach. Jaka bezwzględność rysowała się w jego oczach, kiedy mówił, że Lili żywej nie odda i nie żartował napewno, wspominając, że nieprędko wydostanę się z tej separatki.
Usiadłem na łóżku i pochwyciłem się za czoło. Co robić? Jak wydostać się stąd i czy wogóle możebne jest wydostanie się.
Siedziałem zatopiony w niewesołych rozmyślaniach, a czas biegł. Domyślałem się, że sporo godzin musiało już upłynąć od chwili mego uwięzienia, a żadna zbawienna myśl nie przychodziła mi do głowy. Nikt nie zaglądał do celi, jakby zapomniano o mnie. W podnieceniu, w jakim znajdowałem się, nie czułem nawet głodu.
Co robić?

Po tysiąc razy zadawałem sobie to pytanie i nie znajdowałem odpowiedzi. Jaka męka... Co się dzieje z Lili?

208