Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

pał mnie swymi kościstymi palcami po ramieniu i pozostałem sam w pokoju.
Teraz istotnie byłem zaintrygowany do najwyższego stopnia! Gerc sprowadził mnie do swego domu, abym go ochraniał, a jednocześnie wyraźnie polecał, że tylko wtedy mam się zjawić, kiedy sam mnie zawezwie? Coś w tym kryło się na pewno.
Oczywiście, oświadczenie Gerca mogło tylko pobudzić ciekawość, to też w żadnym wypadku nie zamierzałem zastosować się do jego prośby. Nie czułem wcale znużenia i wiedziałem doskonale, że prędko nie zasnę. Postanowiłem w ciągu nocy, nie tylko dobrze śledzić Gerca i domowników, ale i przeprowadzić wywiad dla własnego celu.
Spojrzałem na zegarek. Zbliżała się jedenasta, należało udawać, że udałem się na spoczynek.
Zgasiłem światło i w ubraniu rzuciłem się na łóżko.
Nasłuchiwałem. W domu panowała ponura cisza. Starałem sobie przypomnieć rozkład pokojów, który częściowo poznałem.
Pałacyk Gerca graniczył z jednej strony z ulicą i był otoczony sporym ogrodem. Jedopiętrowy dom przedzielony był długim korytarzem po jednej stronie którego znajdowały się: hall, dwa ogromne salony, gabinet i sypialnia, po drugiej zaś stronie olbrzymia sala jadalna i dwa pokoje bez określonego użytku, zapewne gościnne.
Jeden z nich zajmowałem właśnie. Znajdował się naprzeciw sypialni barona. Pozwalało mi to obserwować każdy ruch Gerca.

Na pierwszym piętrze, na które prowadziły schody, wychodzące z korytarza, mieszkała prawdopo-

19