Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ III.
Wśród wrogów.

Następnego dnia obudziłem się późno zmęczony wypadkami ubiegłej nocy. Ubrałem się pośpiesznie i wyszedłem z mojego pokoju. Drzwi gabinetu Gerca były otwarte. Zdala zauważyłem jego postać. Skierowałem się w tę stronę.
— Wstał pan już? — zawołał. — Bardzo dobrze! Niech pan wejdzie!
Po gabinecie kręcił się Jan, pilnie porządkując rzeczy. Na mój widok drgnął i niby przypomniawszy sobie, że ma coś do załatwienia, szybko opuścił pokój. Czyżby nie miłe mu było spotkanie ze mną i wspomnienia poprzedniej nocy? Podszedłem do biurka i zauważyłem, że na kanapie leżał skulony Dżoko. Miał założoną na szyję stalową obrożę i był przywiązany łańcuchem do ściany. Również i jego opiekun, pan baron prezentował się zgoła inaczej, niż zazwyczaj. Nie miał na sobie wzorzystego, czerwonego szlafroka.
Postać jego opinał wcale dobrze skrojony garnitur wizytowy. Wybierał się widocznie na miasto. Możliwe, że doszedł do przekonania, iż najlepiej będzie zawiadomić o wszystkim policję? Zaniepokoiłem się. Pokrzyżowałoby to moje zamiary.
— Okropna noc! — zacząłem, pragnąc go wybadać.
— Okropna! — powtórzył i cień przerażenia przemknął w jego oczach.

— W dalszym ciągu nie domyśla się pan, kto mógł strzelać?

32