Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

— A jakie jest twoje zdanie, młody przyjacielu?
Czyż miałem mu wszystko powiedzieć szczerze? Mogła strzelić Lili, doprowadzona do ostateczności, a później doręczyć browning Janowi, który, jak wiedziałem, był jej oddanym przyjacielem. Równie dobrze mógł to uczynić Jan. Dlatego pewnie tak pośpiesznie uciekł z miejsca zamachu. Wreszcie strzelić mogła siwiwłosa kobieta, nie tająca wcale swej nienawiści do Gerca. To przypuszczenie wydało mi się najbardziej prawdopodobne.
— Przypuszczam, że owa tajemnicza nieznajoma, która w równie niepojęty sposób znalazła się w ogrodzie, jak z niego znikła!
— I ja tak myślę! Nawet mogę ci wyjaśnić, w jaki sposób znalazła się tam, a później uciekła. Miała dorobiony klucz od furtki ogrodu. Tylko... Ktoś musiał jej w tym dopomóc!
— Ktoś z domowników?
— Nie wiem! Nie chcę rzucać żadnych podejrzeń. W każdym razie cała ta sprawa jest bardzo dziwna!
— Czy pan baron zna tę siwowłosą kobietę?
Gniew, połączony z niepokojem odbił się na twarzy Gerca.
— Czy ją znam? Aż nadto dobrze! To mój zacięty wróg! Chce się mścić, sama nie wie za co, choć w gruncie rzeczy nie zrobiłem jej nic złego. A o tyle niebezpieczniejsza od innych, że jest obłąkana! Kilkakrotnie już zamierzałem złożyć skargę do władz, aby ją umieszczono w domu zdrowia, ale...
— Teraz pan baron powinien to uczynić!
Spostrzegłem, Gerc się zmieszał.

— Skargę do władz? Hm... Nie wiem... Sam za-

33