Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

Czyżby w czasie mej nieobecności zaszło coś niezwykłego?
Rychło otrzymałem rozwiązanie zagadki. Ledwie znalazłem się w przedsionku, na moje spotkanie wybiegł baron niezwykle wzburzony.
— A łajdaki! — krzyczał. — Dopięli swego! Zabili Dżoka!
— Zabito Dżoka? — powtórzyłem.
— Przesadza pan baron! — zabrzmiał głos Jana, którego barczysta postać wyrosła za Gercem. — Pan baron przywiązał go na łańcuchu w sypialni, ale drzwi nie zamknął na klucz i sam wyszedł z domu. Szympansowi znudziło się oczekiwanie, może zatęsknił za panem, zerwał łańcuch i uciekł. Niedługo napewno wróci.
— Kłamstwo! — wrzasnął Gerc. — Małpa nie mogła zerwać łańcucha! To wyście go przepiłowali, uprzednio uśmierciwszy Dżoka, aby usunąć podejrzenia. Łotry! Wiedzieliście, czym mi dokuczyć. Toć to był mój jedyny, prawdziwy obrońca! Ano, zemściła się Lili za swojego pieska!
Choć nie miałem pewności, że uczyniła to Lili i mnie ta cała historia wydała się mocno podejrzana.
Niezwykle silny szympans był w rzeczy samej groźnym obrońcą barona i ci, którzy pragnęli załatwić swe porachunki z Gercem, sprytnie uczynili usuwając niebezpieczne zwierzę.

ROZDZIAŁ IV.
Zbrodnia.

Zbyteczne jest dodawać, jak przykry nastrój zapanował w domu po ucieczce Dżoka, czy też podstęp-

48