Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

Sprawa przedstawia się tajemniczo, lecz mam nadzieję, że dochodzenie szybko rozwikła tę zagadkę, Teraz chodzi mi o to, aby ustalić, w jakich warunkach odbył się ten napad i kto w nim mógł przyjmować udział. Więc — zwrócił się do nas — posłyszeli państwo przeraźliwe krzyki barona Gerca, wołającego o ratunek?
— Tak jest! — odrzekłem drżąc jeszcze z wewnętrznego podniecenia. — Było i o kilkanaście minut po północy i znajdowaliśmy się wraz z panną Lilą w salonie — tu zawahałem się nieco, myśląc, co nastąpi, o ile komisarz zacznie indagować, czemu tam się znalazłem.
Na szczęście nie zwrócił na to uwagi
— W salonie! Dalej... — coś notował na leżącym przed nim papierze.
— Potem dobiegł nas przerażony głos barona, wzywającego pomocy. Ponieważ wiedziałem o atmosferze, panującej w domu i o tym, że ciągle spodziewał się jakiejś napaści — krótko opowiedziałem o poprzednich tajemmniczych wydarzeniach w pałacyku — rzuciłem się natychmiast w stronę gabinetu.
Drzwi były zamknięte, z trudem udało się je wyważyć. Niestety, przybyłem za późno i barona w tym czasie już zawleczono do samochodu, który oczekiwał na napastników przed wejściem do ogrodu.
— To wszystko wiem! — wymówił komisarz, gdyż przedtem, zawiadamiając telefonicznie komisariat o zbrodni w pałacyku, złożyłem podobną relację. — Ale zechce mi pan powtórzyć ściśle, jakie okrzyki dobiegały z za drzwi, kiedy bezskutecznie dobijał się pan do nich?

— Najpierw baron Gerc wzywał pomocy, jakby

66