Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

biony, jakby go przytłoczyła niespodziewana wiadomość o porwaniu ojca.
Podziwiałem tę parę komediantów, którzy już z góry mieli przygotowane żałobne szaty, nie upewniwszy się nawet, czy ojciec żyć przestał. Czyżby to był jeszcze jeden obciążający dowód przeciwko nim?
— Co za straszna, potworna zbrodnia! — wymówiła Lola płaczliwym głosem, zbliżając się do komisarza i wyciągając w jego stronę rękę.
Komisarz udał, że nie widzi tego ruchu.
— Kim pani jest? — zapytał dość ostro.
— Ja? — zmięszała się nieco. — Narzeczoną młodego barona Gerca. Dlatego ośmieliłam się przybyć wraz z nim, nie chcąc go pozostawić samego w chwilach równie ciężkich. Prawda Jerzy?
— Tak jest! — potwierdził, znalazłszy się przy niej. — Prosiłem Lolę, aby przybyła wraz ze mną. Wiadomość o porwaniu ojca, który został prawdopodobnie w podły sposób zamordowany, wstrząsnęła mną do głębi. Czuję się, jak błędny! Wspominał mi wywiadowca, że pastwiono się w ohydny sposób nad nieszczęsnym... Potworne... Co za bestie!
— Szkoda tylko — przerwał komisarz — że państwo ubierali się długo. Posłałem wywiadowcę przed godziną.
— Bo...
— Mniejsza o to! Przystąpmy do rzeczy. Co pan robił dzisiejszej nocy?
— Ja? — na twarzy Gerca odbiło się zdumienie, gdyż wywiadowca nie uprzedził go widocznie o ciążących na nim podejrzeniach.
— Tak, pan!

— Cóż miałem robić? Spałem w domu...

75