Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Tajemniczy wróg.djvu/99

Ta strona została uwierzytelniona.

Lili słuchała uważnie.
— Borowski? — powtórzyła. — Słyszałam od ojczyma to nazwisko. Bliżej nie jestem poinformowana.
— Gerc był niezwykle skryty i na pewno nie wtajemniczył pani, w jaki sposób postąpił z moim ojcem. Wyłudził od niego wszelkie posiadane pieniądze i nakłonił do podpisania różnych zobowiązań. Rezultat tych tranzakcyj był taki, że nie tylko straciliśmy cały majątek, ale wprost poczęto pomawiać mego ojca o to, że jest nieuczciwym człowiekiem. Był na tyle łatwowierny, że odpowiednie dokumenty pozostawił u Gerca, a ten później, mimo nalegań nie chciał ich zwrócić. To przyśpieszyło jego zgon. Po śmierci ojca pozostaliśmy z matką prawie w nędzy i skompromitowani...
— On ze wszystkimi tak postępował! Łotr... — szczery okrzyk wypadł z piersi Lili, lecz wnet urwała, uważając, że o umarłych należy mówić dobrze, albo wcale — a wszak barona poczytywaliśmy za umarłego.
— Wtedy — mówiłem dalej — w mojej głowie zrodził się szaleńczy plan. Odzyskać choć część zagrabionych przez Gerca pieniędzy i zrehabilitować pamięć ojca. Nikt nie wierzył, że straciliśmy wszystko, przeciwnie, twierdzono, że ukryliśmy znakomicie pieniądze, oszukawszy poprzednio szereg ludzi. Gdyż Gerc był na tyle sprytny, że we wszystkich tych tranzakcjach wysuwał naprzód osobę mego ojca, sam pozostając w cieniu...
— Tak... tak...

— Wiedziałem, że w jego posiadaniu znajdują się pewne umowy, dzięki którym niewinność zmarłego

93