— Tak! Pani Mary Kińska, nasza sąsiadka... Zapowiedziała wizytę na piątą. O resztę szczegółów proszę się zwrócić do Freda...
Zerknął na przyjaciela. Podbereski zaczerwienił się mocno. Detektyw zrozumiał, że to zapewne o miejscowy „flirt” chodziło. W sukurs przyszedł pan Karol.
Pani Kińska — rzekł — jest czarującą osobą, choć zaledwie od paru miesięcy mieszka na kresach. Po śmierci męża, tu niedawno zakupiła mająteczek i w nim lato przepędza... Twierdzi, iż woli widoki Świtezi nad zagranicznie krajobrazy...
— Bardzo to pięknie z jej strony! — oświadczył Den, domyśliwszy się reszty. Romantyczna wdówka, przystojny i zamożny Podbereski, miłość śród litewskich borów, narzeczeństwo, kto wie może marjaż. — Bardzo to pięknie i cieszę się z góry.
Fred nie dał mu dokończyć zdania.
— To ty — zawołał — jesteś tym magnesem, który panią Kińską przyciąga! Tego ci nie raczyła dodać moja kochana siostrzyczka! Bo dowiedziawszy się, że przybywa do nas znakomity detektyw, pragnący stoczyć walkę z duchem, o czem nie omieszkała pod sekretem jej nadmienić Wanda, pani Kińska, bojąca się ,strachów” okropnie, postanowiła nas odwiedzić, aby poznać osobiście mojego, głośnego przyjaciela i przyjąć udział w seansie..
— W jakim seansie?
— Zamierzamy, o ile oczywiście nic nie będziesz miał przeciwko temu, urządzić w „djabelskim pokoju” wieczorem seans. Zjemy dobry obiad, wyciągnę parę bu-