— Mm... no... chyba! — skrzywił się jakoś nieokreślenie detektyw.
— I odnośna literatura daje nam podobnych zjawisk liczne przykłady!
Teraz dopiero przypomniał sobie Den, że pan Karol miał być zagorzałym okultystą.
— Przykłady? — powtórzył.
— U autorów z odnośnej dziedziny napotykamy ich wiele! Jak panu może wiadomo, zajmuję się oddawna okultyzmem i cała ta literatura nie jest mi obca... Przestudjowałem ją, powtórnie dokładnie w związku z ostatniemi wypadkami... Więc słynny uczony francuski Flamarion oraz włoski profesor Bozzanno, którzy poświęcili się badaniom t. zw. „nawiedzeń” czyli ukazywania się duchów w starych domostwach, wysuwają nawet teorję „monoideizmu”...
— Monoideizmu?
— W myśl tej teorji, każdy człowiek, szczególniej umierający śmiercią gwałtowną, zabiera ze sobą na tamten świat jakąś ostatnią myśl, którą pragnie jeszcze z zagrobu wykonać... Tedy Flamarion cytuje przykład matki, która ukazywała się wielokrotnie po śmierci, aby sprawdzić, czy należycie opiekowano się jej małem dzieckiem, w ten to sposób czuwając nad swą córeczką... Kiedyindziej znów pojawiał się zmarły, chcąc wskazać rodzinie, gdzie pozostawił ukryte papiery i pieniądze, których brak przyprawiał krewnych o niedostatek, lub kłopoty...
— Bardzo pięknie! — przerwał Den, gdyż sam ongi czytał o podobnych niezwykłych przykładach. Bar