na uczuciami nienawiści — grozi zamienieniem zmarłego w złośliwego ducha, w demona!... Oto wytłumaczenie niebezpiecznych objawów, jakie tu, w pałacu zachodzą...
— Ach, rozumiem! — zawołał Den pojmując dokąd pan Karol zmierza. — Ale przecież w rodzinie Podbereskich..
— Również zaszły pożałowania godne wypadki... Dawno, coprawda!... Nie wiedzą o nich nic ani Wanda ani Fred... Lecz ja trafem, grzebiąc w starych kronikach, natrafiłem na ślad okrutnej zbrodni...
— Zbrodni?
— Jeden z naszych przodków, w końcu XVII w., Symeon Podbereski, był panem wielce porywczego charakteru. Pałał śmiertelną nienawiścią do niejakiego Surewicza, zadzierzystego szlachetki, który miał go na jakimś sejmiku obrazić... Porwał on przez swych ludzi, owego Surewicza i zamordował w czasie kłótni, w tym właśnie pokoju, w którym obecnie objawy się dzieją... Wisi tam nawet do dziś portret Symeona. Gwałt zatuszowano, gdyż w dawnej Rzeczypospolitej magnatom wiele uchodziło bezkarnie... Rodzinie zamknęły usta dwa piękne folwarki... Ale nieszczęsny Surewicz zmarł w męczarniach... Mojem tedy zdaniem, widmo jego poszukuje obecnie satysfakcji na potomkach swego oprawcy!
— Ach, tak... — wykrzyknął detektyw. — Z punktu widzenia pańskich teorji mielibyśmy „nadprzyrodzone” wytłumaczenie sprawy! Tylko, czy nie zechciałby pan jeszcze wyjaśnić, czemu zjawa Surewicza, nie niepokoiła