Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Upiorny dom.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

Tejże nocy po tragicznych wypadkach, opuszczono upiorne domostwo, udając się do Litycz, majątku pani Kińskiej. Do Podbereża zajrzeli dziś dopiero, po dwudniowej przerwie, ale tylko na parę godzin, aby pochować biednego Mateusza. Gdy ukończyły się obrzędy pogrzebowe, co rychlej zajęto miejsca w powozach, a drugi wyjazd do Litycz podobny był nieco do ucieczki. Rzekłbyś drżeniem napełniał uczestników „seansu” widok ponurego pałacu.
Pani Kińska patrzyła nań, jakgdyby zaraz ztamtąd miał wyskoczyć djabeł, przestała brawurować panna Wanda, Fred tylko zaciskał usta, a Den bynajmniej nie zdradzał ochoty na krótkie nawet odwiedziny. Spozierając w okna pamiętnego pokoju, doznawał uczucia lęku i mimo wysiłków nie umiał nad lękiem zapanować. W Podbereżu pozostał tylko stryj Karol, nie chcąc pani Kińskiej, której dworek nie był zbyt obszerny, sprawiać kłopotu. I on jednak, mimo zamiłowania do „duchów” i choć rzekomo na parterze pałacu nie straszyło, wolał zamieszkać nie tam, a w sąsiednim budynku, razem z rządcą, w oficynie.
Litycze niczem nie przypominały Podbereża i pobyt w nich mógł, w rzeczy samej, przynieść pożądane uspokojenie. Niewielki, schludny domek, opleciony dzikiem winem, a tonący śród kwiatów, tchnął dobroduszną pogodą. Pokoiki małe, umeblowane nowocześnie, nie przywodziły na pamięć mrocznych, staroświeckich komnat. Raczej przytulne gniazdko — rozkoszne w lecie, a zaciszne w zimie.

Sama gospodyni, pani Kińska, snać uczyniwszy

58