leży, iż bezimienny autor, mimo zapewnienia o swym doświadczeniu — po prostu skomplikował najbardziej znane zachodnie hermetyczne księgi.
Znajdujemy takie uwagi:
Duch pokazuje się najczęściej w postaci ludzkiej, to jako strzelec, to chłop, młynarz, nawet satyr leśny. Bywa niekiedyś, że jego przybycie, poprzedza wicher, lub skrzypienie zawiasów u drzwi i okien.
Dobrze jest przed rozpoczęciem ewokacji, zwierzyć się księdzu (?) i wysłuchać Mszy Św., tym bowiem sposobem uniknie się łatwiej niebezpieczeństw, grożących duszy i ciału zaklinacza. Tyle możemy powiedzieć o Thesaurus magicus domesticus i o bezimiennym jego autorze.
Wszystko to jednak potwierdza fakt, że u nas kwestią magii i okultyzmu zajmowano się. Wszak na dworze Stefana Batorego („Czary na dworze Batorego“ Aleksander Kraushar) słynny angielski mag XVI w., John Dee, w obecności króla, Olbrachta Łaskiego i innych magnatów czynił cuda niemałe, całkowicie zbliżone do produkcji dzisiejszych mediów. „Nad głową Johna Dee formowała się spora kula, złożona z białej pary, z której wyłaniała się duchowa istota, mianująca samą siebie aniołem Ilem.“ W zdumienie wprowadzały fenomeny dwór cały — nikomu jednak do głowy nie przychodziło oskarżyć maga — medium... o stosunki diabelskie. Z tego jednak nie wynika, aby prześladowanie czarodziejstwa nie istniało w Polsce, o czym powiem na osobnym miejscu.
Skoro więc grunt tak był przygotowany — czemu nie miał się pojawić Twardowski? Rozpatrzmy bliżej sprawę.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/133
Ta strona została skorygowana.