Hulaj dusza, bez kontusza
Kiedy dają jeść i pić;
Niech honoru nikt nie rusza
Jakiem szlachcic, będą bić.
Przez łeb kresa, w mieczu szczerb,
A na czole z wina pąs
To mojego rodu herb
Golę brodę, wara wąs.
Przyjdą djabli, ja do szabli
Czapka na bok, poły w pas
Gdy się zbliżą, chlust dwa krzyże...
Gdzież są djabli? — nie ma was.
W bogatym wieńcu podań narodowych, które nam przeszłość na drogę żywota naszego rzuciła, wydatnieje szczególną bujnością fantazji podanie o Twardowskim czarnoksiężniku.
Sława jego śmierci brzmi dotąd po całym obszarze ziemi naszej; znany jest zarówno pomiędzy szlachtą, jak i ludem wiejskim. Zasługuje to na uwagę, że tylko jedynego tego szlachcica pamięć zachował lud nasz w swoim podaniu. Maksymowicz w zbiorze pieśni Małoruskich mówi, że lud nawet w okolicach Kijowa śpiewa dotychczas pieśni o Twardowskim.
Lud mówiący narzeczem polskim nie przechował o nim pieśni, ale krążą o tym czarnoksiężniku dotąd rozliczne podania. Skąd był rodem Twardowski, niewiadomo.
Stara tradycja podaje, że się rodził pod Krakowem Był prawdziwy karmazyn, to jest szlachcic herbowy, po mieczu i po kądzieli. Chociaż lubił pohulankę, pomimo to od lat młodych pilnie się uczył i ślęczył szczególniej