Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/158

Ta strona została skorygowana.

Po drugie — istniała inkwizycja i istniało prawodawstwo świeckie do walki z czarownictwem i kacerstwem. Gdyby sądy tropiły tylko wykroczenia ohydne — byłoby pół biedy. Niestety widzieli oni czarta wszędzie, dawali posłuch najniedorzeczniejszym plotkom i uważali, iż jednym środkiem zdobycia prawdy jest tortura. Specjalne zasługi w tym względzie położyli — Henryk Institoris i Jakób Sprenger, niemieccy inkwizytorzy nieprawości heretyckiej, twórcy osławionego „Malleus maleficarum“ — „Młotu na czarownice“ z 1489 r. — najbardziej diabelskiego i okrutnego kodeksu, jaki wyobrazić sobie można.
Inni prawnicy poszli, oczywiście, utorowaną drogą. Jan Bodinus, lub Bodin (1530—1596), autor wielu dzieł, pisze obszerną rozprawę p. t. „Demonomania czarowników“ („Demonomanie des sorciers“) i zaleca męki, jako najpewniejszy środek zmuszenia winowajcy do zeznań. Że człowiek łamany kołem, zgadza się na wszystkie zarzuty — nic go to nie obchodzi. Nie dość na tym. Bodin jest głęboko przekonany, o mnogości diabłów na ziemi francuskiej i nie waha się twierdzić, że co dziesiąty francuz winien być poddany obserwacji.
Takie same poglądy wypowiadają i inni uczeni prawnicy — wymienię: Delria, Delancre‘a, Henryka Boguet, Torre Blanca etc.
Cóż to ma znaczyć?
Tu następuje punkt trzeci, który nakoniec rzuci jaskrawe światło na całą sprawę.
Zachód przez cały wiek XV, XVI i początek XVII — żyje pod znakiem masowych obłędów.
Całe wioski, miasteczka i miasta ogarnia nagle jakiś szał, niezrozumiały dla współczesnego człowieka. Mieszkańców opanowywuje histeria, pląsawica, lęk paniczny, Skąd, co, dlaczego? — Niewiadomo!
Masowe halucynacje wybuchają spontanicznie, w chwilach najmniej spodziewanych, ludność wybiega