Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/160

Ta strona została skorygowana.

obłąkanej również zaczęły zdradzać pomięszanie zmysłów. Przed wieczorem cała szkoła była opanowana szałem.
Dziewczęta gromadnie wybiegały w pole a czyniły to z taką szybkością, iż nawet straż miejska konna nie mogła ich dogonić. Przeskakiwały, bez wysiłku, rzeczki kilkumetrowej szerokości, wdrapywały się, z małpią zręcznością, na skalne urwiska. W transie wykonywały skoki na wysokość dwunastu stóp — rzucały się z drzew głową ku dołowi, nie ponosząc najmniejszego szwanku. Innym razem, opętane, wybiegały na czworakach ze szkoły, szczekając i wyjąc, jak wilki, staczały z napotkanymi psami zażarte walki, rzucały się na przechodniów.
Innym znów razem, dziewczęta przepowiadały przyszłość. Idąc ulicami miasta, zatrzymywały przechodniów i wróżyły. Przepowiednie, jak twierdzą współcześni kronikarze, były naogół trafne. Zjawiskami zainteresował się król i wysłał do Cambrai sędziego śledczego. Dziewczęta, działając zawsze z zadziwiającą solidarnością, oświadczyły, że sprawczynią nieszczęścia jest niejaka Janina Pothiere, nauczycielka. Spotykała się ona z diabłem, ni mniej ni więcej... tylko cztery razy i wraz z nim obmyślała zamachy na dusze chrześcijańskie!
Nieszczęsną Janinę Pothiere oczywiście osadzono w więzieniu, gdzie wkrótce zmarła na gruźlicę.
Dalej...
Znienacka w 1521 r. wybucha, w górach Jurajskich, straszne, niespotykane dotychczas opętanie. W lasach ukazują się wilkołaki, czyli mężczyźni w postaci wilków.
Denuncjacja zbiera obfite plony. Aresztowani wariaci nie bronią się nawet. Sami wymieniają fantastyczne cyfry swych ofiar, wymieniają daty i miejsca, w których popełnić mieli zbrodnie. Co prawda nigdzie nie znaleziono śladów wilczej uczty, ani kości, ani strzępów