Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/46

Ta strona została skorygowana.

rodzaju starego ubrania, mogącego się podrzeć i być w każdej chwili zrzuconym. Leczył wewnętrznego „duchowego człowieka“.
Gdy więc kto cierpiał na rękę, palec etc. — lepił on takiż sam członek z wosku, poczem za pomocą siły woli, przenosił nań magnetyczną wrażliwość pacjenta (podobne doświadczenia czynił ostatnio de Rochas) i do woskowego ulepku przykładał rozpalone żelazo, witriolej, ogień etc. — kuracje miały się udawać stale i zawsze.
Prócz tego posiadał on sekrety słowa i dotknięć; za pomocą nałożenia rąk uzdrawiał paralityków, usuwał najsilniejsze gorączki, przywracał osłabionym siły i zdrowie.
Paracelsus wywoływał entuzjazm — lecz również posiadał nieskończoną ilość wrogów. W pierwszym rzędzie nienawidzili go oczywiście oficjalni lakarze — poza tym sam charakter cudotwórcy bynajmniej nie przysparzał przyjaciół.
Teofrast Bombast dalekim był od łagodności i dobroci Postela. Wielce zadzierzysty zakląwszy w rękojeść szpady — jak mawiał — swego geniusza przebiegał różne lądy i kraje, drwiąc z przedstawicieli oficjalnej nauki, a nawet w obecności swych uczni i zwolenników, palił ich pisma. Wielce lubił przesiadywać po szynkowniach, gdzie bynajmniej nie gardził winem — a później wiecznie pijany, a jednak trzeźwy, wykładał teorie, spierał się, przekonywał i uzdrawiał.
Pisma, które pozostawił po sobie, są cenne — lecz czytać je należy z wielką ostrożnością. Zawierają bowiem wiele ustępów, jakby umyślnie pragnących w błąd wprowadzić czytelnika, („Archidoxe magique“).
Lecz takim był już sposób pisania współczesnych adeptów i czynili to z rozmysłem, chcąc swą naukę udostępnić wyłącznie wtajemniczonym.
Zmarł Paracelsus, jak zaznaczyłem w 48 r. życia, wyczerpany nadużyciami i pracą. Pozostawił po sobie sławę wprost fanatyczną i po dziś dzień jest uważany