opowieść — doskonale charakteryzującą praktyki iluminatów przy „wtajemniczeniach“.
„Na skutek pańskiego polecenia zostałem bardzo dobrze przyjęty przez M. N. Z. Był zadowolony, że zabrałem z sobą harmonijkę. Począł mi najprzód mówić o probach szczególnych, lecz, przyznaję, wówczas nic nie zrozumiałem i teraz dopiero poczyna mi się rozjaśniać w głowiewie. Wczoraj wieczorem oprowadzono mnie po ogrodzie: pełno tam sztucznych skał, grót, kaskad i labiryntów; podziemia sprawiają duże wrażenie. Całość jest otoczona wysokim murem, niedozwalającym zauważyć, co się dzieje wewnątrz...
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Zostałem wezwany aby w czasie określonym i na dany znak grać na harmonijce. Zaprowadził mnie, po zwiedzeniu ogrodu do wielkiej sali, znajdującej się od frontu i pozostawił samego. Było dość późno. Ponieważ nie wracał z nudy i znużenia począł mnie ogarniać sen. Już przymykałem oczy, gdy posłyszałem stuk nadjeżdżających karet. Otworzyłem okno; ciemna noc była dokoła, nie widziałem nic, tylko z dołu dochodził cichy szept, wchodzących do domu osób.
Powróciłem na miejsce i wkrótce usnąłem w fotelu. Może spałem koło pół godziny, gdy raptem zbudził mnie służący, wysłany po mnie. Dał znak, bym postępował za nim. Szedł dosyć prędko, ja machinalnie podążałem. Nagle uderzył mnie głos trąb, pochodzących z piwnicy. Ponieważ straciłem przewodnika z oczu, skierowałem się w stronę skąd dźwięki pochodziły a natrafiwszy na schody, jąłem zstępować na dół. Byłem na pół drogi, gdy ujrzałem obraz straszliwy.
Proszę sobie wyobrazić moje przerażenie! W podziemiach odbywało się coś w rodzaju mszy żałobnej. Śpiewano pieśni ponure, zaś pośrodku leżał trup w otwartej