Piszę cały drżący. Gdybym natychmiast nie był so bie zanotował tej sceny — przyjąłbym ją za sen fantastyczny“.
Eliphas Lewi dodaje następujący komentarz:
„Dziwić się należy w jaki sposób profan mógł się znaleźć przy ceremonii inicjacji? Jak mogło stowarzyszenie narażać się na rewelacje niepowołane swych tajemnic?“
Zdaniem moim odpowiedź bardzo prosta. Sprowadzony grajek, przez nieopatrzność służącego, dostał się tam, gdzie nie powinien był dostać. Miał grać w ukryciu na harmonii, nic nie rozumiejąc z dziejącej się sceny — a przez pomyłkę znalazł się w podziemiach.
Lecz jakie tu dać ceremonii wytłomaczenie.
Związek hr. Saint Germain‘a — Saint Jakin — zreformował tradycje różokrzyżowców i do ceremoniału przyjęcia nowego adepta powprowadzał zmiany.
Profanowi — jak w wielu starożytnych wtajemniczeniach — proponowano, by uczynił ofiarę życia. Zgadzał się na nią, oczywiście, a obfite puszczenie krwi przyprawiało go o omdlenie. Mówiono mu później, że omdlenie — to była śmierć prawdziwa. Gdy powracał do siebie — cymbały i fanfary witały jego zmartwychwstanie.
Różnorodne emocje, sceny ponure, lub wspaniałe i miłe — miały uczynić na nim niezatarte wrażenie, pozostać w pamięci na życie całe, uczynić go wiernym, fanatycznym członkiem bractwa. Wielu, naiwniejszych, wierzyło nawet święcie, że istotnie umarli i zmartwychwstali, za wpływem wtajemniczonych i że od tej pory są nieśmiertelni.
Wykorzystując tedy fantazję, ten najpotężniejszy czynnik zdobywał Saint Germain oddanych sobie, a otumanionych zwolenników.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Saint Germain był brunetem, raczej niskiego wzrostu. Chodził stale bogato ubrany, lecz z gustem, lubował