ne, aczkolwiek przekonały mnie o znakomitości mego pochodzenia. Pierwsze lata młodości spędziłem w Medynie pod imieniem Acharata. Pod tym imieniem odbyłem podróż po Azji i Afryce. W Medynie mieszkałem w domu muftego. Dobrze pamiętam tych, którzy otaczali mnie w dzieciństwie: opiekuna i troje służących. Opiekun mój mógł mieć około 55—60 lat, nazywano go Altotasem. Mówił mi, ze rodzice moi zmarli, gdy miałem trzy miesiące, że byli wysokiego rodu i chrześcijanie; bliższych szczegółów udzielać mi nie chciał. Mogłem się domyślać, że urodziłem się na Malcie.
Altotas starał się rozwijać me zamiłowanie do nauk. Sam, wydawało się, był wszechwiedzący. Największe czyniłem postępy w medycynie i botanice. Pozornie, jak i mój mistrz, zachowywałem przepisy wiary muzułmańskiej. Chodziliśmy ubrani w ich szaty. Lecz w głębi serca pozostaliśmy chrześcijanami.
Mufty, w którego domu zamieszkiwaliśmy, często mnie odwiedzał. Wykazywał niezwykły szacunek dla mego nauczyciela. Altotas świetnie władał językami wschodu i uczył mnie najważniejszych. Często wspominał o egipskich piramidach i obszernych podziemiach, wyrytych rękoma starożytnych egipcjan, służącym za skarbnicę mądrości ludzkiej...
Gdy miałem lat dwanaście, Altotas oznajmił mi, iż opuścimy Medynę i rozpoczniemy podróże. Przybyliśmy do Mekki i zatrzymaliśmy się w pałacu szejka. Przebrano mnie w szaty niezwykle bogate i poprowadzono przed oblicze władcy. Na jego widok dziwne wzruszenie ogarnęło moje serce i łzy strumieniem zalały oblicze. Podobnej chwili nie przeżywałem nigdy więcej. I szejk wykazywał niezwykle poruszenie. I on zdawało się siłą hamował łzy, by nie wybuchnąć płaczem...
Spędziłem w Mecce trzy lata. Przez cały czas ten, szejk otaczał mnie jaknajczulszą opieką. Czasem, gdy patrzył na mnie, cień niepokoju i smutku przesła-
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/59
Ta strona została skorygowana.