Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/82

Ta strona została skorygowana.

Wieczorem tegoż dnia urządził ucztę dla szeregu zaproszonych dostojnych gości, a podczas tej uczty popisywał się eksperymentami z dziedziny jasnowidzenia, znów przy pomocy dzieci.
W ogóle zauważyć należy, że najchętniej operował Cagliostro przy ich pomocy, zwąc dzieci „gołąbkami prawdy“.
Rola owych gołąbków polegała na tym, iż były one, jak już wspomniałem, rodzajem medium maga, który przy ich pomocy udzielał przepowiedni na przyszłość oraz dawał odpowiedzi na najbardziej skomplikowane zapytania. Podczas podobnych ceremonji występował Cagliostro w stroju, jakby kapłańskim. Przywdziewał białą szatę, tkaną złotem i ściągniętą złotym pasem. Na głowie nosił złotą, wysadzaną ciemnymi kamieniami opaskę, kształtu korony, czy tiary. Taż sama scena nastąpiła podczas kolacji w Strasburgu, a że dzieci dawały bez wyjątku trafne odpowiedzi na postawione pytania, zbytecznym jest pisać, jaki powstał entuzjazm.
Przez cały czas pobytu w Strasburgu, był Cagliostro otoczony niezwykłym podziwem i szacunkiem najwyższego towarzystwa. Duchowni, szlachta, dygnitarze prześcigali się w pogoni o jego względy. Miał uleczyć około piętnastu tysięcy osób, a nawet najzawziętsi wrogowie przyznawali, iż w tym okresie, w jego praktyce, naliczono zaledwie trzy śmiertelne wypadki. Nietylko leczył za darmo, lecz również obdzielał chorych bezpłatnie lekarstwami, a niejednokrotnie wspomagał pieniężnie.
Żył niezwykle wystawnie, rozrzucając niemal pieniądze, płacąc za wszystko natychmiast. Niejednokrotnie zachodzono w głowę jakie było źródło materialne, skąd tak obficie czerpał Cagliostro — i jedynem wytłumaczeniem byłyby fundusze dostarczane przez loże masońskie na szeroką, a skuteczną propagandę.
Sława Cagliostra zataczała tak wielkie kręgi, że do Strasburga zjeżdżano się, by móc podziwiać maga. Mię-