mu członkowi surową wymówkę, iż śmiał on mierzyć się z Cagliostrem. Z Bordeaux jedzie do Lionu, tam bawi 11 miesięcy, a 30 stycznia 1785 r. staje w Paryżu.
W Paryżu Cagliostro wynajmuje oddzielny dom przy ulicy Saint Cloud i wydawałoby się ma zamiar żyć spokojnie. Zaprzestaje nawet leczenia, a to ze względu, iż na kuracje magnetyczne rzucili się wszyscy. Zagłębia się za to w magię i specjalnie pracuje nad ewokacjami.
Wrażenie z tych seansów jest takie, iż poczynają go nazywać divo Cagliostro, boski Cagliostro, i cała arystokracja stara się pozyskać jego względy. Pałacyk maga, tego samego który przedtem jako drobny szalbierz tułał się po Paryżu, jest teraz oblężony.
Słynnym i po dziś dzień pozostał opis kolacji, urządzonej przez niego, do której przy pełnym świetle zasiąść miało 6 żywych i 6 zmarłych osób.
W „Memoiress authenttiques pour servir a l‘historie de Cagliostro“ czytamy:
„O północy zebrali się zaproszeni. Sześciu magnatów francuskich zasiadło do stołu wspólnie z Cagliostrem. Służby nie było. Każdy z gości napisał na karteczce imię zmarłego, z którym pragnął rozmawiać. Cagliostro włożył kartki do kieszeni i oświadczył, że na jego rozkaz zmarli się zjawiają. Stawić się mieli ni mniej ni więcej: Voltaire, d‘Alemhert, ks. Choisenil, Diderot, ksiądz Voisin i Montesquieu. Te sześć imion powoli i dobitnie wymówił czarodziej. Nastąpił moment przerażającej ciszy. Światło przyciemniło się na chwilę — a gdy rozwidniło się na sześciu niezajętych miejscach siedziało sześciu wyżej wymienionych zmarłych. Rozpoczęła się rozmowa.
— Tamtego świata wcale nie ma — mówili umarli. — Śmierć nie jest niczym innym, jak zakończeniem naszych cielesnych cierpień. Po drugiej stronie bytu nie ma żadnych rozkoszy, lecz nie ma i przykrości.
Tak mniej więcej przemawiali zmarli.
Fakt ten opisany we wszystkich paryskich pismach,
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/84
Ta strona została skorygowana.