Cagliostra i że wątpliwym jest, czy przy swej ostrożności, dałby się dobrowolnie uwikłać w tak niepewne towarzystwo, jakim była de la Motte i Retaut de Villette. Przypuszczać raczej należy, że albo sam padł ofiarą sfałszowanego listu, albo też zależało mu na skompromitowaniu królewskiej rodziny, jako przywódcy masonerii już podówczas przygotowującej Wielką Rewolucję.
Fakty dalej potoczyły się następująco:
Kardynał otrzymał od jubilera naszyjnik, który doręczył w obecności de la Motte jej wspólnikowi, przebranemu w liberię służby królewskiej. Wprawdzie nieco był zdziwiony, że w parę dni później, nie widział go na wielkim przyjęciu dworskim, na szyi Marii Antoniny, jak również, że ta nie zmieniła swojego względem niego oziębłego postępowania. Wszystkie te fakty zdążyła jednak wytłomaczyć de la Motte, twierdząc, że zbyt szybka zmiana postępowania, jak również pokazywanie kolii mogłyby zwrócić uwagę i wywołać zbyteczne komentarze.
Kardynał uspokoił się.
W tymże samym czasie mąż awanturnicy, hrabia de la Motte wraz z Retaut de Villette przeprawili się do Anglii, gdzie wyjąwszy kamienie z oprawy, starali się je sprzedać oddzielnie. Przedsięwzięcie ze względu na wielkość kamieni było trudne, niebezpieczne i wymagało czasu. Dlatego w Paryżu należało grać na zwłokę.
Tymczasem...
Tymczasem królowa nietylko nie nakładała naszyjnika, lecz i nie zmieniała swego postępowania wobec kardynała, co poczynało go silnie niepokoić, mimo wykrętnych tłomaczeń hrabiny de la Motte. Ta widząc, że sprawa się wikła, co rychlej zawezwała Villetta z Londynu... i kardynał znów otrzymał list, który przeczytał ze łzami radości. Wprawdzie w tym liście nie było ani słówka o pierwszej racie wysokości 300 tys. liwrów, lecz de
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/94
Ta strona została skorygowana.