Już Casanova, gdy go widział po raz pierwszy ostrzegał, by miał się na baczności przed tym miastem, gdyż będzie mu ono fatalne.
Gdyby Cagliostro nie był się tam udał, nie byłby go spotkał los, jaki go spotkał.
Przybywszy do Wiecznego Miasta, rozpoczął tam, jak zresztą wszędzie, propagandę wolnomularstwa egipskiego, mimo że najwięcej się tam narażał. Masoneria zabroniona była przez papieża Klemensa XII pod grozą nawet kary śmierci a jego następca, ówczesny papież Benedykt XIV nietylko potwierdził bullę poprzednika, lecz i rozszerzył jej zakres działania.
Mimo rad przyjaciół, Wielki Kofta rozpoczął swą propagandę. Szła dość opornie. Na początek zdobył tylko trzech członków... a w tej liczbie — był jeden zdrajca, który się zapisał do masonerii egipskiej jedynie w celu, by sprzedać mistrza.
Na zasadzie jego rewelacji 27 września 1789 r., inkwizycja wydała rozkaz aresztowania Cagliostra, zabrania wszystkich jego papierów i osadzenia w więzieniu.
Śledztwo w sprawie egipskiej masonerii było niezwykle długie, drobiazgowe i staranne.
Akt oskarżenia przygotowano dopiero 21 marca 1789 r.[1] Przede wszystkim wyciągano w nim wszystkie sprawki Cagliostra, popełnione poprzednio pod nazwiskiem Balsama. Te zarzuty, co prawda mniej były groźne, gdyż popełnił on je poza granicami państwa papieskiego, albo uległy one przedawnieniu. Ale chodziło o rzecz poważniejszą.
Oskarżono Cagliostra o propagandę masońską oraz poważniejsze uprawianie magii. Mimo obrony Wielkiego Kofta, skazano go 7 kwietnia 1791 r. na śmierć. Pod tym wyrokiem trybunału czytamy rezolucję papieża:
- ↑ Najprawdopodobniej błędna data; wydaje się, że powinna być późniejszą od tej z akapitu powyżej.