Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Złoto i krew.djvu/109

Ta strona została uwierzytelniona.

sy ich, wykrzykujące sensacyjną wiadomość, wdarły się do wnętrza kawiarni.
— „Kurjer Codzienny za 5 groszy“! Niebywała zbrodnia! Zamordowanie Czukiewiczowej...
— Słyszycie? — zawołała Jadzia, chwytając za rękę Lodzię i patrząc, przerażonym wzrokiem na Zawiślaka — Słyszycie?
Zawiślak, gorączkowo wybiegł z cukierni. Wnet powrócił, niosąc pachnący jeszcze farbą drukarską numer.
— Czytajmy...
Pochyleni, jedno przez drugie, wpijali się teraz wzrokiem w stronicę pisma. Ale wiadomość, wydrukowana tłustym drukiem, na pierwszej stronie była tak przerażająca, że Jadzi pociemniało w oczach.
— Boże!
Bowiem przeczytała:
Zamordowanie Marji Czukiewiczowej, w tajemniczej, podmiejskiej willi. Wraz z nią, zginął, prawdopodobnie jej towarzysz, mężczyzna, którego nazwiska, nie udało się ustalić!
Gorączkowo dalej czytali.
„Przechodzący dziś rano, ulicą Belwederską, patrol policyjny wykrył potworną a tajemniczą zbrodnię. Jego uwagę zwróciła niewielka willa, ukryta śród drzew, mały domek raczej, którego drzwi, stały szeroko otwarte. Gdy, posterunkowi, zaciekawieni tym faktem, tam weszli, spostrzegli, ku swemu zdumieniu, spoczywające na otomanie w pokoju zwłoki kobiety, nieprzeciętnej urody i ubranej wytwornie. Miała ona, na piersiach ranę, pochodzącą od rewolwerowego wystrzału, na skutek której nastąpiła śmierć a świadczącą, iż ową nieznajomą zamordowano.
Dalsze szczegóły, poprowadzonego w błyskawicznem tempie dochodzenia, ujawniły wprost rewelacyjne szczegóły. Okazało się, że niesamowita willa należała do niejakiego Brasina, a zabitą została, jego przyjaciółka Marja Czukiewiczowa.

Cała sprawa nabiera właśnie ostrego posmaku skandalu, dzięki osobie Brasina. Jak sobie może

103