a ojciec, jak wynika z tego był rodzonym bratem Czukiewiczowej!
Korski skinął głową.
— Tak! — przytwierdził. — Depozyt ten stanowi bezwzględnie własność pańskiej narzeczonej, panny Lodzi! Dziedziczy ona wcale pokaźny mająteczek i sądzę, że może go przyjąć bez żadnych skrupułów! Co zaś mnie się tyczy, to zrzekam się z góry, wszelkiego wynagrodzenia! Zresztą słusznie! Bo, więcej tu pańskiej zasługi, niżli mojej?
Zawiślak uścisnął mocno dłoń Korskiego i uśmie chnął się szeroko. Wydawało się, że jeszcze nie wierzy, szczęściu, które tak nagle na jego narzeczoną spadło.
— Pozwoli to nam — bąknął po chwili — na zamienienie kawiarenki na jakiś lepszy interes.
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Cała trójka, bez przygód, wraz ze zdobytemi skarbami, szczęśliwie, powróciła do Warszawy.
Tam, Korski złożył wspaniałe klejnoty Brasina do dyspozycji odpowiednich władz, a patrjotyczny jego czyn zdobył powszechne uznanie.
Lodzię, przeraził w pierwszej chwili otrzymany spadek. Dopiero, gdy przekonano ją, że majątek Czukiewiczowej, niema nic wspólnego z fortuną Brasina, niewiadomo jaką drogą zdobytą, zgodziła się ona przyjąć go. I jej uśmiechała się myśl, rozpoczęcia innego życia, zdala od dotychczasowych przykrości i niebezpieczeństw.
W czasie kilkudniowej, bowiem nieobecności narzeczonego była narażona na nowe napaści Tasiemeczki. Zdołała, jednak ich uniknąć, dzięki opiece Lutyńskiego, przyjaciela Zawiślaka, któremu ten, powierzył opiekę nad Lodzią. Prócz tego, policja zebrawszy dostateczny materjał osadziła, akurat w przeddzień powrotu Zawiślaka do Warszawy, Tasiemeczkę wraz z całą jego bandą w więzieniu, kładąc tem kres zbójeckim wystąpieniom. Proces Tasiemeczki ma się odbyć w najbliższej przyszłości i budzi powszechne zaciekawienie.