Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Złotowłosy sfinks.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

Oskara von Trauba, na drugiej rosyjski napis, stwierdzał, że jest to podobizna Antoniego Górala.
Dowody te były wprost druzgocące. Aby zaś nie zachodziła najlżejsza wątpliwość, dołączony do nich akt urodzenia prawdziwego Trauba stwierdzał, że ten przyszedł na świat w Monachjum w 1856 roku, czyli był o lat 28 starszy od fałszywego Trauba.
Turski włożył z powrotem fotografje i dokumenty do kieszonki notesika i zamyślił się głęboko.
Dowiedział się o straszliwej tragedji Lipki, która tak blisko stykała się z jego tragedją. Dowiedział się, kim był rzekomy Traub i jakie go z nim łączyły więzy. Ojciec? O, jak wstętnie i ohydnie brzmiało w tym wypadku to miano! Nie ojciec, a zbrodniarz, który złamawszy życie jego matki, teraz sięgnął po to, co miał najdroższego — po Kirę!
Och, jak ucieszyłby się stary zegarmistrz! Jeśli chciał wynaleźć człowieka gotowego do zemsty, nie mógł uczynić lepszego wyboru. A swą spuściznę, dokumenty i notatnik, powierzył w ręce syna właśnie swej ukochanej Marji!
Odpłaci się teraz fałszywemu Traubowi i za siebie i za matkę. Za łzy jej przelane, gdy w małej zapadłej dziurze, przy boku nudnego, małego urzędniczka, ledwie śmiała pieścić swego synka, wciąż słysząc, że jest on owocem grzechu... Za przedwczesną śmierć, spowodowaną ciągłemi awanturami i przypomnieniami, że jej dzicko, z łaski, nosi obce nazwisko...
Za matkę, za siebie... Za Kirę...
Tylko Kira? Jaką Kira odgrywa w tem rolę? Mimo jej oschłego tonu, mimo ostrej i niegrzecznej odpowiedzi na jego zapytanie, czy Traub niewymusiwał na niej zgody — zrodziło się w jego duszy przekonanie, że poprzednie podejrzenia są słuszne. Traub trzyma ją czemś w swych szponach, a jego obowiązkiem jest Kirę ocalić!
Och, gdybyż zechciała być z nim szczera! O ile łatwiej poszłaby walka. Ale, on i tak da sobie radę!
Spojrzał na ścienny zegar. Minęła ósma. Dwie