posiadany przez nich majątek. Ileż razy tłumaczyła mu, że z tych dwustu tysicy, otrzymał książę pięćdziesiąt, a reszta powstała z narastających od lat procentów. Lecz, Traub był nieubłagany, odrzucał wszelkie propozycje zaspokojenia się częścią długu, aż wreszcie wysunął bezczelne żądanie, które ją przejęło grozą. Alko, Kira zgodzi się zostać żoną Trauba, albo też nie podaruję ani grosza i zniszczy ich ostatecznie. Na samo to wspomnienie, łagodne zazwyczaj oczy hrabianki, poczynały ciskać gniewne i zawzięte błyski... Ona, żoną Trauba, tego znienawidzonego lichwiarza, o powierzchowności drapieżnego ptaka, którego tak nienawidziła i który tyle łez z jej oczów wycisnął. Przenigdy, raczej śmierć... Ale, pojmując, że musi z nim politykować, zwłóczyła z dnia na dzień z ostateczną odpowiedzią, nie wiedząc, co postanowić, póki w jej główce nie zrodził się pewien plan. Plan, może szaleńczy, lecz lepszy, niźli samobójstwo, bo i o dobrowolnem rozstaniu się z życiem myślała nieraz Kira.
A plan ten, plan, jaki z takim trudem przeprowadzała od kilku tygodni, bliskim był teraz urzeczywistnienia.
— Dziadku! — wyrzekła, myśląc o kluczach pozostawionych jej pseudo-mężowi przez Trauba — Mam nadzieję, dziś jeszcze, zakończę wszelkie rozrachunki z panem „baronem“!
Głos Kiry zadźwięczał pogróżką i ironicznemi akcentami. Ale, książę Ostrogski nie wzrócił na to uwagi.
— Bardzo cię proszę!... Bardzo... — odparł — Załatw to ostatecznie, żeby więcej nie dzwonił! Zechciej, nareszcie, być energiczną w interesach, skoro się do nich wzięłaś! Gdyż inaczej, sam będę musiał się niemi zająć, a wiem, jakie mi to ciężkie w obecnym moim stanie zdrowia...
Energicznie zająć się interesami! Ach, gdybyż wiedział dziadek, na co dla niego się ważyła! By nie pozostał na bruku, by życia nie zakończył, w jakimś przytułku dla starców.
Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Złotowłosy sfinks.djvu/46
Ta strona została uwierzytelniona.