Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

dziejskiego grodu, rozsiadłego amfiteatralnie nad jej brzegiem, który wedle wyrażenia utartego, widzieć warto, aby potem spokojnie już umrzeć.
Wyjeżdżasz więc z Rzymu popołudniowym pociągiem, jedziesz krajem z razu polistym, później górskim, widzisz wszędzie zieloności mnóstwo; tu piętrzy się winograd ku górze, tam w dali smutny cyprys rozwija, gorszysz się głośnemi rozmowami twoich sąsiadów południowców, kłócących się o to, czy Francya ma prawo tamować rozwój włoskiego wpływu w Afryce, i nie pozwalających ci spokojnie śnić o tem, co widziałeś w Rzymie, co w Neapolu zobaczysz, dziwisz się wreszcie, czemu, tak bliskie miejscami od kolejowych szyn morze, nie ukazuje się w dali twemu oku, i nakoniec po godzinie IO-tej wieczorem, osiągasz kres podróży twojej: — Neapol.
Jak widzimy ze słów powyższych, droga z Rzymu do Neapolu, niczem