rzenie. A nad tem wszystkiem? Niebo jasne, przejrzyste, lazurowe, wolne od tych chmur pierzastych, kłębiastych i warstwowych, które wiszą po nad naszemi głowami w kraju, zaciemniają nam tak często słońce, niemniej przecież drogie są naszemu sercu, bo pod ich cieniem wzrastało i rozwijało się to wszystko, co nam jest najmilszego na tej ziemi...
Ale tak mnie porwały wspaniałości natury, hojnie porozsiewane wzdłuż Neapolitańskiej zatoki, żem przepomniał dla nich, o dwóch instytucyach Neapolu, które przecież godne są widzenia: o Akwaryum i Muzeum Narodowem. Poszedłem w tem, śladem zwiedzających te miejsca, którzy znalazłszy się raz w mieście, i zniechęceni jego zewnętrznym wyglądem, wymykają się co rychlej na świeże powietrze, a nasyciwszy się dopiero widokami i upoiwszy wonią kwiatów, powracają by powetować stratę, i rzucić
Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/141
Ta strona została uwierzytelniona.