Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

kiem kobietę, tryumfalnie wjeżdżamy do stolicy wyspy.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Na jednym ze wspaniałych swoich płócien, znakomity twórca „Świeczników Chrześcijaństwa“, Siemiradzki przedstawił Tyberusza na wyspie Capri. Obraz ten żywo stoi mi w pamięci. Zgrzybiały rzymski tyran i rozpustnik, przedstawiony jest przez artystę w chwili, gdy ująwszy się za boki, w gronie kobiet, plugawiących czcigodnie kobiety miano, wyprawia pląsy, ponad brzegami szafirowej zatoki. A obok niego, jeden z równie podłych jako on sługusów, strąca w przepaść ofiarę jego samowoli, i krew czerwona, ciepła jeszcze i nie skrzepnięta, tryska strugą pod nogi tańczących.
— Patrz pan, — opowiadała mi prosta kobieta, ta oto skała, nosi miano