Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

zostaniemy zdeptani przez uciekający tłum.
„Zaledwie usunęliśmy się na stronę, aliści mgła powiększyła się w tak wielkim stopniu, że mi się zdało, iż się znajduję wśród czarnej nocy bez księżyca, lub wśród pokoju, w którym pogaszono wszystkie świece. Zewsząd rozlegają się: płacz kobiet, dzieci i krzyki mężczyzn. Tu słychać jak ktoś woła ojca, tam syna, tam wreszcie żony, i tylko po głosie ludzie rozpoznają się w tem zamięszaniu.
„Znajdowali się pomiędzy nimi nawet tacy, którzy w obawie śmierci, prosili bogów o śmierć samą.
„Wielu wzywało pomocy bóstwa, wielu wątpiło, czy bóstwa jakie istnieją, będąc pewni, że straszna ta noc, jest ostatnią dla całego świata, nocą.
„Ja sam pocieszałem się tem, że umrę wktrótce, mówiąc do siebie: „świat się kończy“.