na jest o dwie godziny drogi kołowej.
Na wielkim placyku, obok zabudowań drobnych i biednych, wznosi się pokaźniejszy dom. Napis na nim, „Hotel Diomeda“.
Zamierzchłej starożytności ten mąż, który od tylu wieków spoczywa w grobie, daje dziś nazwę budynkowi, z którego każdy pragnący zobaczyć ruiny przejść do nich musi niedługim korytarzem.
Przechodzisz więc korytarz, schody, małą aleję, i jesteś u celu. U stóp twoich Pompeja, a na jej progu maleńkie muzeum.
Aczkolwiek dużo muzeów publicznych miałem sposobność oglądać w życiu mojem, przyznać muszę, że żadne z nich nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak małe muzeum Pompejańskie. Powiadam małe, wielkie bowiem „Muzeo Nazionale“ w Neapolu, zabrało z tych miejsc wszystko, co poznajdowano w odkopanych grobach:
Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/158
Ta strona została uwierzytelniona.