tu więc tylko pozostało to, czego zabrać nie chciano lub nie było można. Ale to właśnie stanowi taką grozę, wywołuje takie niezwykłe wrażenie.
Bo pomijam rzeczy widziane już gdzieindziej, a tu skrzętnie pozamykane, w szafach, jak figurki, świeczniki, naramienniki bronzowe, dzbanki, wazy i ołtarze domowe, — na środku sali w oszklonych pudłach, znajdują się już nie szkielety ludzkie, ale ludzie sami, z szczerniałą nieco skórą, i skamieniałemi mięśniami, ludzie, którzy przależawszy pod popiołem i lawą kilkanaście wieków, wyszli teraz na światło dzienne, aby wykrzywionemi od cierpień, twarzami swemi, mówić a okropności chwili, której byli widzami i ofiarami.
I nie tylko ludzie o tem mówią; tu widzę konia skurczonego pod wrażeniem cierpienia, dalej pies zaskoczony katastrofą, leży z wyciągniętym na ziemi pyskiem, jeszcze dalej kot i królik, a wszystko tak jak w 79 roku, jak
Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/159
Ta strona została uwierzytelniona.